Spacer w chmurach to za mało? Teraz wybrańcy mogą kąpać się nad miejską przepaścią. W Londynie na wysokości 35 metrów nad ziemią, pomiędzy dwoma budynkami w Nine Elms, Vauxhall w południowo-zachodnim
Wybudowana przy Polskiej granicy i pewnie zmyślą właśnie o nich na wysokości 1116 m n.p.m. i o wysokości 55 metrów Ścieżka w Chmurach ,Stezka v oblacích,dzięki przemyślanemu położeniu zapewnia bardzo ładne widoki z tego podniebnego spaceru.Wycieczka ta jest dostępna dla osób którzy nie przepadają za górskimi wspinaczkami.Krótko mówiąc jak w niedziele czy sobotę mamy
Kup teraz na Allegro.pl za 126,33 zł - Spacer w chmurach - Reeves (12881154110). Allegro.pl - Radość zakupów i bezpieczeństwo dzięki Allegro Protect!
Program. 8:00 – Wyjazd autokaru z Wrocławia z parkingu przy Aquaparku, ul. Petrusewicza. 11:00 – Przyjazd do Świeradowa Zdroju, wieża widokowa Sky Walk, przejazd do centrum uzdrowiska, spacer po największych atrakcjach miasta (Dom Zdrojowy, Park Zdrojowy, Tablica im. M. Orłowicza), czas wolny w uzdrowisku.
Będzie też okazja, by sfotografować się w olbrzymim jaju złożonym przez dinozaura. Żadna z figur nie jest ogrodzona. Wszystkiego będzie można dotknąć, a w przypadku dwóch dinozaurów, znajdujących się w piaskownicy, można się nawet spróbować na nie wspiąć. Park Dinozaurów we Wrocławiu. Ceny biletów i godziny otwarcia.
Wszystko idzie dobrze aż do Dnia Wina, podczas którego szaleńczo się zakochują, a wicher uczuć zabiera ich do niezwykle cudownego kraju zwanego „pasją”. Ale umysł zaczyna wygrywać, przywracając je do rzeczywistości, w której Paweł musi wrócić do domu do swojej niekochanej żony. Film "Spacer w chmurach" został wyprodukowany
Spacer w chmurach A Walk in the Clouds. 1995 PG-13 1 godzina 42 minuty. GATUNEK Dramat, Romans. PRODUKCJA USA, Meksyk. TWÓRCY Robert Mark Kamen, Alfonso Arau, Mark
Opady śniegu pojawią się w nocy na 62 %. Według prognoz, spadnie ok. 3 mm śniegu. Śnieg w czwartek 30.11.2023. Opady śniegu pojawią się na 39%. Według prognoz, spadnie ok. 0,7 mm śniegu. To nie jest najlepszy dzień na spacer, jeśli nie chcesz przemarznąć. Prawdopodobieństwo wystąpienia opadów śniegu w nocy wynosi 12 %.
Od momentu powstania firma ArtCore Design z powodzeniem realizuje projekty wnętrz w całej Polsce – między innymi w takich miastach jak Warszawa, Kraków, Wrocław, Poznań, Lublin i wielu innych. Zapewniamy kompleksowe usługi aranżowania i projektowania wnętrz każdego typu nieruchomości. Projekty wnętrz.
Nagrało się Ksiądz wpadł w furię. Z ambony mówił o orgazmie Rosjanie błagają o pomoc. Mówią o katastrofie 27-latka z USA kosiła trawę. Zginęła straszną śmiercią "Zaczęło się". Nadciągają do Polski z północy Wszedł do sklepu w Rosji i zabrakło mu słów Kamil zabił ojca. Matka umyła zwłoki. Zapadł wyrok
fEbD. Ścieżki w koronach drzew to wyjątkowe obiekty turystyczne, które łączą aktywność fizyczną, świeże powietrze, niesamowite widoki i kontakt z naturą. Jeszcze niedawno Polacy musieli przekraczać granicę, aby doświadczyć leśnego spaceru w chmurach. Od 2019 roku w Polsce pojawia się jednak coraz więcej takich atrakcji. Obecnie mamy ich 5 – zobaczcie, gdzie znajdują się nasze rodzime ścieżki w koronach treściSpójrz na drzewa z góry. Polskie ścieżki w koronach drzewKontrowersyjne konstrukcje. Potworki czy naturalne elementy krajobrazu?Wieża widokowa w Krynicy ZdrojuSkyWalk w Świeradowie ZdrojuŚcieżka w koronach drzew w PoznaniuLeśne Molo w Starym SączuSpacer w koronach drzew w Pomiechówku Spójrz na drzewa z góry. Polskie ścieżki w koronach drzewŚcieżkami w koronach drzew nazywa się obiekty, które oferują spacer na wysokości w towarzystwie niezwykłych uroków przyrody. To wyjątkowa atrakcja turystyczna, łącząca przechadzkę w naturze z niesamowitymi widokami i adrenaliną. Ci, którzy cierpią na lęk wysokości, raczej nie patrzą przychylnie na tego typu obiekty. Niektóre z nich to wieże widokowe sięgające 50 i 60 metrów. Co ciekawe, w Polsce nie ma tych atrakcji dużo, chociaż wszystkie pojawiły się u nas w ciągu ostatnich trzech lat. Wcześniej Polacy musieli podróżować do Czech i Słowacji, aby pospacerować po takiej obiekty blisko Polski leżą w czeskich Karkonoszach w miejscowości Janské Lázně oraz w Ždiar na Słowacji. Jednak będąc na wakacjach, nie musimy już przekraczać granicy, aby odbyć wyjątkowy spacer w gdzie w Polsce można wybrać się na spacer w koronach drzew:Odpowiednie ubrania na wycieczkę!Materiały promocyjne partnera Kontrowersyjne konstrukcje. Potworki czy naturalne elementy krajobrazu?Ścieżki w koronach drzew nierzadko wzbudzają wśród internautów kontrowersje. Choć niektóre rzeczywiście stanowią skromne kładki puszczone pomiędzy drzewami, inne znacząco wyróżniają się na tle krajobrazu. 60-metrowa wieża widokowa przypominająca ogromny tor kolejki górskiej odstaje od naturalnego otoczenia – nie da się tego komentujących możemy więc zauważyć sprzeczne stanowiska. Z jednej strony są miłośnicy naturalnego krajobrazu, którym nie podobają się dziwaczne konstrukcje górujące nad lasem. Nazywają je psującymi otoczenie potworkami. Z drugiej strony stoją fani takich atrakcji, zachwyceni widokami, jakie oferują ścieżki w koronach drzew. W końcu niecodziennie mamy szansę wspiąć się ponad lasem i spojrzeć na świat z perspektywy ptaków. Slow life, czyli dlaczego warto żyć powoli? Gdzie wybrać się na wakacje slow? Będzie nowy Krzywy Las w Gryfinie. Niezwykłe miejsce zachwyca turystów z całego krajuNiezależnie od głosów krytyki, ścieżki w koronach drzew pojawiają się w Polsce coraz gęściej. Obecnie możemy wyróżnić pięć takich obiektów: w Poznaniu, Krynicy Zdroju, Świeradowie Zdroju, Pomiechówku pod Warszawą i w Starym Sączu. Wiemy, że budują się też kolejne – w Ciężkowicach pod Tarnowem oraz w Kurzętniku na Mazurach. Profesjonalny sprzęt góryski na każdą wyprawęMateriały promocyjne partnera Gdzie możecie już dziś wybrać się na spacer w chmurach?Zapakuj się na każdą podróż!Materiały promocyjne partnera Wieża widokowa w Krynicy ZdrojuKonstrukcja w uzdrowiskowej Krynicy Zdroju powstała jako pierwsza z obiektów na liście, bo w 2019 roku. Stanęła w Beskidzie Sądeckim przy stacji narciarskiej Słotwiny Arena. To monumentalna drewniana wieża sięgająca niemal 50 metrów. Dojdziecie do niej ponad kilometrową ścieżką rozpiętą w koronach drzew. Trasa spacerowa wije się do góry na kształt serpentyny – ze szczytu możecie podziwiać widoki na okoliczne szczyty Pasma Jaworzyny. Dla wyjątkowo odważnych powstała szybka opcja powrotu z góry, czyli 60-metrowa zjeżdżalnia. Bilet normalny kosztuje 55 zł, a ulgowy 48 w Świeradowie ZdrojuKolejna pozycja na liście ścieżek w koronach drzew oferuje niemal dosłowny spacer w chmurach. Wieża w Świeradowie Zdroju obrała sobie chyba za cel pobić obiekt w Krynicy Zdroju – sięga 62 metrów i również ma zjeżdżalnię, ale 105-metrową. Najwyższa wieża widokowa w Polsce stoi w Świeradowie Zdroju. To kładka, która poprowadzi Cię spacerem ponad koronami drzew. SkyWalk Świeradów ZdrójTo drewniano-stalowa konstrukcja, która z daleka wygląda jak skomplikowany tor kolejki górskiej. Tworzy ją wijąca się w górę kładka – roztaczają się z niej widoki na Góry Izerskie. Obiekt jest czynny do 19 wieczorem, więc można załapać się na zachód słońca w górach. Na samym szczycie znajduje się szklana platforma widokowa, na której można się poczuć, jakbyście lewitowali w normalny kosztuje 49 zł, a ulgowy 39 w koronach drzew w PoznaniuObiekt, który pojawił się w 2020 roku w Poznaniu, to pierwsza darmowa atrakcja na liście. Nie obowiązują jej godziny otwarcia ani bilety – każdy może wejść na poprowadzoną pośród drzew kładkę i zauroczyć się pięknem natury. W trakcie pandemii na kładce obowiązuje ruch jednostronny – wejście znajduje się przy ul. ścieżka w koronach drzew znajduje się nieopodal Jeziora Maltańskiego i jest bezpłatna. CC BY-SA CC BY-SA wybudowano w zielonej Dolinie Szklarki nieopodal Jeziora Maltańskiego w Poznaniu. To teren zalesiony, cichy i wcale nie tak daleko od centrum stolicy Wielkopolski. Jeśli wybraliście się do Poznania na weekend i macie ochotę na spacer – poza popularnym Jeziorem Maltańskim warto odhaczyć też ścieżkę w koronach Molo w Starym SączuŚcieżki w koronach drzew w Polsce to również tzw. Leśne Molo w Starym Sączu. Konstrukcja jest młoda, bo oddano ją do użytku pod koniec 2021 roku. Znajduje się na wzgórzu Miejska Góra – wzniesieniu nieopodal starosądeckiego rynku, na którym rośnie duży las. Leśne Molo w Starym Sączu znajdziecie na Górze Miejskiej. Do początku trasy doprowadzą Was szklane kule. Miejską Górę wejdziecie z rynku od strony ul. Królowej Jadwigi i Żwirki i Wigury. Do początku Leśnego Molo zaprowadzą Was intrygujące szklane kule, rzeźby imitujące krople rosy. Sam pomost na ponad 200 metrów i kończy się platformą widokową, z której można podziwiać panoramę Starego Sącza. Spacer w koronach drzew w PomiechówkuNieco ponad 40 km od Warszawy znajduje się wieś Pomiechówek, a w niej malowniczy park Doliny Wkry. To idealne miejsce dla warszawiaków szukających ucieczki od miejskiego zgiełku. Jest tu wieża widokowa, liczne szlaki turystyczne, leśne alejki i ścieżka przyrodnicza, na której znajdziecie informacje o faunie i florze terenu. Przy rzece Wkra można wypoczywać na plaży. Spacer w koronach drzew we wsi Pomiechówek to wędrówka zawieszonymi nad ziemią kładkami. Szymon Starnawski / Polska PressTutaj też możecie odbyć spacer w koronach drzew. Ponad 200-metrowa kładka rozciąga się pomiędzy drzewami w formie zawieszonych nad ziemią mostków. Najwyższy punkt znajduje się na wysokości niemal 7 metrów. Spacerowi towarzyszą umieszczone na drzewach rzeźby w koronach drzew jest otwarty sezonowo, zostaje udostępniony dla turystów zazwyczaj od przełomu kwietnia i maja. Wejście na kładkę jest płatne. Niesamowite ścieżki w koronach drzew. Zobacz, gdzie w Polsce...
Trzy różne życiorysy, jedno uzależnienie. Od mocnych wrażeń Trudno ich złapać, umówić się na spotkanie. Krystyna za godzinę jedzie na zawody spadochronowe, Mateusz ma chwilę między pracą w sklepie rowerowym a ...Trzy różne życiorysy, jedno uzależnienie. Od mocnych wrażeńTrudno ich złapać, umówić się na spotkanie. Krystyna za godzinę jedzie na zawody spadochronowe, Mateusz ma chwilę między pracą w sklepie rowerowym a treningiem, a Łukasz właśnie się wspina Krystyna Pączkowska, 6655 skoków na spadochronie, lat pięćdziesiąt parę. W zasadzie Krystyna Jej Wysokość. Spadochroniarskie środowisko chyli przed nią czoła. Gdy nie skacze kilka miesięcy, robi się nerwowa. Zaczynała od latania na szybowcach, ale nie o taką adrenalinę jej skok pamięta świetnie. Jest 19 sierpnia 1968 roku. Przepiękna pogoda, doskonała widoczność. Wsiada do „Gawrona”. W uszach dźwięczy jej śpiew pilota, Tadeusza Wiśniewskiego. Nuci „Te opolskie dziołchy” dla dodania spanikowanej dziewczynie otuchy. Ale marzenia o lataniu w przestworzach marzeniami, a strach strachem. Stoi na mostku, tysiąc metrów nad ziemią i walczy z własną słabością. Trochę przegrywa – z samolotu wypychają ją to kiedy już ląduje, choć w szoku, rozpiera ją duma. Oczu nie zamknęła ani na sekundę. Tylko strasznie się zdziwiła, że nie widziała lotniska, a jakoś na nim przestała się szybko, bo niebawem trafiła do kadry narodowej i zaczęła zdobywać medale w skakaniu na celność. Ile ich ma, sama dokładnie nie wie – Cała skrzynka – mówi wicemistrzyni świata i wielokrotna mistrzyni co to wszystko?– Ciężko powiedzieć. Chyba żeby udowodnić sobie i innym, że stać mnie na coś wyjątkowego. Raz połknięty bakcyl każe ciągle skakać – z matką osiwieliCo ze strachem? – Śmierci naoglądałam się dużo. Człowiek jest wściekły, że giną przyjaciele i pozostaje po nich jedynie wgniecenie w ziemi. Ale skacze się zazwyczaj jeszcze tego samego dnia. Żeby przełamać siebie nigdy się nie bała. Chociaż na początku kariery była o krok od tragicznego wypadku. Tylko raz pomyślała, że spadochron może się nie otworzyć i żeby zostawić to wszystko w diabły. Ale to normalne – była po długiej przerwie, kilka lat po zakończeniu kariery, kiedy nie skakała.– Rodzicom przybywało siwych włosów, gdy przysyłałam telegram z obozu treningowego. Myśleli, że kondolencyjny – wspomina Krystyna. – Nie potrafię i nigdy nie potrafiłam inaczej żyć, chować łeb w na przechadzki w chmurach obowiązkowo zabiera ze sobą aparat. – Odkąd robię zdjęcia w locie, jest jeszcze przyjemniej. Tylko trzeba się pilnować, bo łatwo zapomnieć o otworzeniu spadochronu we właściwym momencie – opowiada kursant wie, że robi się to na 700 metrach. Krycha otwiera przy... 200. – Wtedy można więcej fotek trzasnąć. Mam duszę ryzykanta. Tylko samochodem boję się jeździć – z drzewamiTego lęku nie zna Mateusz Kraszewski, downhillowiec, czyli miłośnik ekstremalnej jazdy rowerem z góry. – To nie są jakieś zawrotne prędkości, sześćdziesiąt, siedemdziesiąt kilometrów na godzinę – tłumaczy. złamał palec. Bez sensu, podczas niewinnej kraksy. Z większych wypadków wychodził bez opresji. – W drzewa trafia się regularnie. Jak ktoś jeździ na dziko, musi też uważać na pieszych – dodaje Mateusz. On preferuje ściganie się na zawodach – trasy są wtedy lepiej przygotowane, a pnie szczelnie obłożone materacami. No i można porywalizować, to kręci rower wsiadł po raz pierwszy z nudy. Teraz już nie wyobraża sobie życia bez niego. – Chodzenie po górach też uwielbiam, chociaż jestem stuprocentowym wrocławianinem – zapewnia. Z tej miłości być może urodzić się nowa fascynacja. Na razie jest romans ze wspinaniem. – Też całkiem niezły sport – przyznaje na mandat szkodaNiezły? Bzdura, świetny. Łukasz Bagrowski, 25-letni student, to człowiek-wędrownik, bez wspinania i jeżdżenia po świecie nie może wytrzymać dłużej niż kilkanaście dni. Odwiedził Ałtaj (dwa tygodnie chodzenia po górach i lodowcach z czekanami i 30-kilowym plecakiem), wdrapywał na skalne ściany we Francji, Hiszpanii i na Sardynii. We wspinaczce uwielbia to, że nie ma rywalizacji. – Tylko ty, drżące ze zmęczenia ręce i skała – dodaje długim wspinaniu można dostać skałowstrętu , ale bez gór Łukasz popada w stany lekkiej depresji. Nawet we Wrocławiu, jak nie może się wyrwać, znajduje kawałek przestrzeni. Lubi wspinać się po mostach (entuzjazm opada, jak trzeba płacić mandaty).Kontuzje? W Alpach, na wysokości 2600 metrów, poczuł ból w barku. Nie żałuje tej wyprawy. Bez względu na to, że ręki do końca już nigdy nie uda mu się wyleczyć. Niedawno jego kompan spadł z 8-metrowej skały, bo asekurujący popełnił błąd. Mógł się zabić, skończyło się na (dba o linię, zbędne kilogramy trzeba dźwigać w górach), z mocnymi barami. Znaki szczególne – poobdzierane dłonie i kolana. I wykrzywiona lewa ręka. Ale to stare, źle zrośnięte złamanie, jeszcze za czasów fascynacji szybką jazdą rowerem. •Wyzwanie typu „przeżyć”Beata Jarosz, psycholog:Dlaczego dla kilku chwil przyjemności narażamy życie? Bo wtedy człowiek czuje się wyjątkowy – poradził sobie, umiał wyjść z opresji. Często też chce po prostu oderwać się od rzeczywistości. Mocne wrażenia nie są jednak zarezerwowane wyłącznie dla sportów ekstremalnych – każdy, kto podejmuje ryzyko, np. gra na giełdzie, ich doświadcza. To sprawia dużą frajdę,bo wtedy gwałtownie rośnie poziom wykształciła nasza kultura. Żyjemy dzisiaj w wymiarze XXL – wszystko musi być największe, najlepsze, najszybsze. Poza tym mamy dzisiaj o wiele więcej możliwości – możemy wybrać się w ekstremalną wycieczkę po najodleglejszym zakątku świata,ze zjazdem na pontonie po wodospadzie i polowaniem na dzikie zwierzęta. Najdziwniejsza i najbardziej ryzykowna oferta natychmiast znajduje swoich zwolenników. Ludzie żyją szybko, ale muszą też szybko wypoczywać. Bohaterowie jednej akcji Rozmowa z Jerzym Borysem, szefem szkoły górskiej Quasar• Można u Pana skoczyć na bungee. Po co ludzie to robią?– Nasza ciekawość życia i samego siebie nie zna granic. Zastanawiamy się, czy potrafimy, a skoro inni to robią, to też chcemy spróbować. Najczęściej trafiają do nas osoby bardzo otwarte, chcące przeżyć coś niesamowitego. Każdy ma swój kawałek Himalajów – dla jednych jest to skok na bungee, dla innych spacer po górach.• Dużo osób rezygnuje tuż przed skokiem? – Nie, może jedna na dziesięć. Tak naprawdę proces podejmowania decyzji jest długi – ludzie zastanawiają się wcześniej, jeszcze w domach, tym bardziej, że przejeżdżają często dziesiątki kilometrów, by oddać jeden skok.• Jaki jest najczęstszy okrzyk po stanięciu na ziemi?– Hm, niecenzuralne słowo na zaje..., bo to ogromne przeżycie. Mało kto się przyznaje, że czuje ulgę, stojąc na pewnym gruncie. Tak już jesteśmy skonstruowani – jak o czymś myślimy, to przeżywamy to poprzez pryzmat wcześniejszych doznań. Jeżeli nie doświadczyliśmy niczego podobnego, to tuż przed skokiem zaczynamy kręcić film katastroficzny ze sobą w roli głównej. Nic dziwnego, że czujemy się szczęśliwi po ofertyMateriały promocyjne partnera
Zimno, mokro, pandemia – to idealne warunki na randkę dla zaawansowanych. Zapraszam na wycieczkę po galerii. Nie można tam nic kupić ale za to widoki są jestem Marta i mam pomysły. Nie wszystkie są dobre ale dużo z nich realizuję na zasadzie „szybko, zanim do nas dotrze, że to bez sensu”. Będę Wam o tym opowiadać. Jakiś czas temu napisała do mnie koleżanka, niespokojna o swoją przyszłą randkę. Restauracje, bary, kawiarnie są pozamykane a miłość nie czeka! Biedna, umówiła na pierwsze spotkanie na Skype…. Poczułam, że muszę coś zrobić dla niej i reszty zainteresowanych. Zapraszam Panie i Panów na moje doświadczenia pandemicznych kiedyś blog o tanim winie. Pisałam o nim w taki sposób, że ludzie je kupowali a potem wracali z pretensjami, że moje recenzje są podkolorowane (były, nie kupujcie wina poniżej 20 złotych, naprawdę). Jeśli będzie się Wam wydawać, że dane miejsce na randkę jest dobre – polecam rekomendacje na końcu w jakich jeszcze nie byliściePewnego popołudnia, raczej spontanicznie, ruszyłam na miłosny podbój świata. W najlepszym i zawsze godnym zaufania towarzystwie – sama! Postanowiłam spełnić swoje marzenie o zwiedzeniu galeriowów na Powstańców Śląskich, ponieważ wydawało mi się, że adrenalina takiego semi-urbexu może być fajna na spotkanie. Uprzedzając trochę fakty powiem, że Beata RatuszniakJeśli nie wiecie czym są galeriowce to prawdopodobnie nigdy Was nie interesowały architektoniczne pomysły późnego socjalizmu. Trzy kilkunastopiętrowe budynki stoją przy ulicy Powstańców Śląskich, zaraz naprzeciwko Sky Tower. Ich charakterystyczną cechą jest to, od czego wzięła się ich nazwa – ciągnące się wzdłuż budynku “galerie” – czyli zewnętrzne korytarze, z których wchodzi się bezpośrednio do przesadzam może z tą samotną randka, bo już na miejscu umówiłam się z Mateuszem Talarskim, moim długoletnim kolegą, poznanym przy projekcie “Szlachetna Paczka”. Mieszka obecnie w środkowym bloku ale w swoich przygodach lokatorskich zaliczył już dostać się w gości musimy przedostać się przez dwie bramy z domofonami. Jedna prowadzi do pionu z szybem windy i schodami a kolejne bezpośrednio do korytarza z wejściem do w gości nie żałuj innym uprzejmościPrzy okazji nasuwa się pytanie – czy samodzielne wejście do klatki schodowej jest legalne? Spytałam o to zaprzyjaźnionego radcę prawnego.– Chciałabyś, żeby ktoś ci chodził pod drzwiami? – komentuje. – Wszystko zależy od statusu budynku. Jeśli są w nim mieszkania własnościowe to jeśli właściciel cię wpuści to jesteś jego gościem. Natomiast sprawa nie jest tak oczywista gdy jest to budynek się jednak między słowami, że sprawy sądowe o naruszenie miru domowego zakłada się na wniosek osoby poszkodowanej, nie są ścigane z urzędu. Wyposażona w cały zapas kultury osobistej i uprzejmości, idę pokręcić się po budynku. Parafrazując znaną reklamę – “Będąc w gościach bądź sobą. Chyba, że jesteś hałaśliwym chamem, wtedy bądź kimś innym“.fot. Marta MuraszkowskaPostanowiłam zrezygnować z windy i przejść się klatką schodową. Jakiś mądry człowiek wpadł na to, żeby wybudować tam szklane szyby, dzięki czemu wnętrze wydaje się bardziej przyjazne. Momentami czuję się jednak źle, że jestem sama. Klatka jest szeroka i jasna ale wyobraźnia podpowiadała mi, że to dobre miejsce aby stać się bohaterem horroru. Niepokój został wynagrodzony przez widoki. Okna z pionu z jednej strony wychodzą na ulicę Powstańców Śląskich, z drugiej na teren zielony i blokowisko. Postałam chwilę, porobiłam zdjęcia, widok jest kojący, zwłaszcza Sky Tower i budujące się jeszcze Centrum Południe. Uśmiechnęłam się oczami do pani, która minęła mnie z karcącym wzrokiem i sprawdziła jeszcze raz czy dobrze zamknęła drzwi do klatki. Najwyższy czas pójść do swojej “randki”.Mieszkanie Mateusza było wyjątkowo ciche, przytulne i sprytnie skonstruowane. To około stumetrowy, piętrowy lokal do niezwykle wygodnego mieszkania 2+2. Na parterze znajduje się spory salon, kuchnia i WC, na piętrze trzy sypialnie i łazienka. Dodatkowo pod schodami jest mała komórka lokatorska, z dostępem z się tam mieszka?– Dobrze, wygodnie, plusem jest naprawdę doskonała komunikacja z resztą miasta – mówi mój gospodarz. – Dopiero jak przyszłaś to zacząłem myśleć, że jest coś wyjątkowego w tym w chmurach (i kiepskie zdjęcia w nocy)Każdy ma taką randkę na jaką zapracował, żegnam się zatem i idę, już sama, do kluczowej części mojej wycieczki – na spacer mniej kozacką ale bardziej przystępną opcję po lewej stronie – jest to blok bliżej ronda Powstańców Śląskich. Przygoda zaczyna się zaraz po wejściu do budynku – winda. Urządzenie pamięta jeszcze czasy budowy kompleksu, jest malutka, ciasna i głośna. Wybieram ostatnie piętro i zaciskam pięści podczas tej nieco długiej i odrobinę strasznej wycieczki. Za to na górze czeka niespodzianka – wyjście z windy prowadzi na niewielki, otwarty łącznik i galerie łączące kilka mieszkań – jestem na miejscu! Cieszę się widokami, powietrzem, przestrzenią. Jest pięknie, tym razem nic nie ogranicza perspektywy, z jednej strony mamy ulicę Powstańców Śląskich, z drugiej szeroki widok na Centrum Południe i nasz jedyny, wrocławski wieżowiec. Jest mi w zasadzie przykro, że jestem sama i nie ma się z kim pocieszyć wrażeniami. Nadrabiam wysyłając kilka selfików samą jest niemiłe tym bardziej, że jeszcze trzeba wrócić. Zdecydowałam, że lepiej mieć pod nogami beton niż kilknastopiętrowy szyb klekoczącej windy – wracam zatem klatką schodową. Jest…. dziwnie, trochę ekscytująco, trochę strasznie. Schody są ciemne, strome, gdzieniegdzie leżą porzucone śmieci. Ponownie wyobraźnia nie daje mi spokoju. Ale po kilku piętrach spotyka mnie niespodzianka. Na jednym z pięter galeria prowadzi przez całą szerokość budynku. To jest około dwustu metrów tarasu widokowego. Moja pierwsza myśl: wpaść tutaj obejrzeć zachód słońca. Druga: dzieci z galeriowców nie mają lęku wysokości. Trzecia – czy nie jest zimno?– Nie wiem czy jest zimno, mieszkałem tam w lecie. Na pewno było bardzo głośno – mówi mi potem tak, poszłabym tam na randkę. Może nie na pierwszą i nie z kimś, kto nie ma w sobie otwartości i miłości do miasta. Ale myślę, że szeroka perspektywa, widoki, których wcześniej nie znaliśmy, szczypta adrenaliny i łobuzerstwa – może sprawić, że poznamy zupełne inne oblicze swojego towarzysza. A jeśli nie macie z kimś iść – idźcie sami. Myślę, że to miejsce, które każdy wrocławianin powinien odwiedzić. Tylko pamiętajmy – grzecznie i z szacunkiem dla mieszkańców. Mieszka tam kilkaset osób, nie chcemy ich wszystkich zdenerwować.